Moja kuchnia oczekiwania a rzeczywistość / zrobiona w bambuko

Długo zwlekałam z napisaniem tego postu. O ile miło się pisze o udanych aranżacjach, trafionych wyborach...tak niezbyt przyjemnie o porażkach.
Ale uważam, że powinnam się z Wami tym podzielić, żeby przede wszystkim uczulić, przestrzec przed popełnieniem takiego błędu jaki popełniłam ja.



Zacznę od tego jak miała wyglądać moja kuchnia w domu z bali. Poniżej wklejam również kilka zdjęć z sieci, którymi się inspirowałam.

1. Miała być przede wszystkim drewniana (a przynajmniej drewniane fronty, najlepiej dąb)
2. Nie nowoczesna. Raczej stylowa, a w zasadzie rustykalna  i bajkowa.
3. Nietuzinkowy kolor: coś jakby pomieszać: turkus z szarością i miętą.
4. Głównym motywem miała być duża dekoracyjna , rustykalna zabudowa okapu.
5. Blat kamienny (przerabiałam w swoim życiu już różne blaty i w mojej opinii kamienne są po prostu najpraktyczniejsze, najtrwalsze, najładniejsze :)
6. Oczywiście kuchnia miała być funkcjonalna, oparta o systemie blum itp...






Pomieszczenie w moim domu przeznaczone na kuchnię ma ok 14m2. Spore ale wąskie. Za wąskie na wyspę kuchenną, która dodałaby szyku całej aranżacji, ale trudno.

I tak będzie pięknie ... kuchnie planowałam i aranżowałam jeszcze zanim znalazłam wykonawcę domu...
Kuchnia to dla mnie (jak zapewne dla większości pań)  królestwo! Miejsce, w którym spędzam najwięcej czasu.
Ponadto, moja kuchnia miała być otwarta, zatem jej wystrój i aranżacja, nieodzownym elementem całego parteru, więc powinna współgrać z resztą.

Korzystając z okazji pozwolę sobie na odrobinę moich przemyśleń odnośnie aranżacji i trendów, czyli czego NIGDY nie zrobiłabym swojej kuchni:

Nie wchodziły w grę żadne plastikowe błyszczące szafki, lakiery, połyski, zimne kolory , zwłaszcza wszech panujący biały połysk połączony z czernią, a już na pewno z jakimś straszliwym szklanym panelem ściennym z nadrukiem wisienek, bambusów czy innego badziewia.
Znalezione obrazy dla zapytania biała kuchnia połysk szklany panel drukowany Znalezione obrazy dla zapytania biała kuchnia połysk szklany panel drukowany
Przepraszam posiadaczy takich kuchni, wiem, że wiele lat temu panował taki trend, sama miałam białą kuchnię w połysku...ale te obrazki na szkle to już gruba przesada i szczyt kiczu ;)   Proszę nie róbcie tego swoim kuchniom!
Wiem, przychodzą różne trendy z roku na rok co raz dziwniejsze.. był trend na marokańskie płytki w kuchni połączone nadal z białym połyskiem mebli i wszystko byłoby ok...prawdziwe ręcznie robione marokańskie czy meksykańskie płytki (talavera) są cudne, a jeszcze fajnie jak każda jest inna...

Jednak kiedy jakiś trend zaczynają podłapywać producenci płytek...robi się KICZ  i tak w niemal każdej "bardziej trendy" kuchni zaczęły pojawiać się takie oto koszmarki:

Znalezione obrazy dla zapytania biała kuchnia połysk płytki patchwork Niby fajnie bo połączenie etno z nowoczesnością...ale jakie ku.wa etno, skoro te płytki mają najzwyklejszy badziewny nadruk


Wszędzie to samo..paskudne, proste geometryczne nadrukowane wzory...


Podobny obraz



















A tak dla porównania wygląda prawdziwa meksykańska ręcznie malowana talavera oraz marokańskie płytki:





marokańskie płytki
Pięknie nieprawdaż?  Ale drogie. Można dostać oryginalne importowane z Meksyku od kilku polskich dystrybutorów za cenę ok 400 - 500 zł / m2  .
Można też pokombinować i zrobić takie samemu, kupując zwykłe ceramiczne płytki i farby do ceramiki do wypalania w piekarniku :) zachęcam do popróbowania. Ja mam w garażu pudełko własnoręcznie wykonanych nie tylko przeze mnie ale moje dzieci, męża  i rodziców.. zastanawiam się gdzie je umieścić :)

Na koniec mojego wywodu odnośnie trendów:

Z ciekawością obserwuję obecny trend na płytki w kształcie heksagonu. I jak każdy trend..podobał mi się na początku czyli jakieś 2 lata temu.. teraz jak to bywa z trendami...staje się nachalny i pospolity.
Wszędzie płytki heksagony...do wyrzygania.


zdjęcia z Internetu

Bo z trendami jest jak z dobrym kawałkiem muzycznym.. kiedy słyszymy go pierwsze kilka razy jest świetny...kiedy zaczynają puszczać go wszystkie stacje po kilkaset razy dziennie...przełączamy nerwowo na inny kawał bo mamy dosyć.
Dlatego zatem... staram się nie podążać ślepo za trendami. Zdarza mi się na coś zapatrzyć...zainspirować czymś co jest wyjątkowo ładne. Ale pamiętam, żeby być ostrożnym, bo co zrobię za kilka lat  wchodząc do kuchni będzie mnie mdliło na sam widok płytek?

Dlatego też moja kuchnia miała być... właśnie w kolorze który trudno określić, niepowtarzalnym, ze stylowymi ozdobnikami które nie są standardowe  w  rustykalnych kuchniach.. Kuchnia miała być taka tylko..moja.

No dobrze wiem...zbaczam z tematu..ale to dlatego, że na prawdę niewygodnie mi pisać o porażce.

Niby taka mądrala ...gadam o trendach...srutu tutu... a dałam się zrobić w bambuko..

A było to tak:


Kuchnie kuchniami...miałam już pomysł, wizję, rysunki a nawet zrobiłam swój projekt.
Wiedziałam z czego ma być.
Zaczęłam wysyłać zapytania ofertowe do wykonawców kuchni drewnianych od sosnowych po dębowe.
Ceny za  ten projekt z drewnianymi frontami:




Kreowały się następująco:

11 000 zł (całość łącznie z korpusami sosna)
 (jak ja żałuję, że nie wybrałam tej oferty!!!! )





Kolejne oferty:

14000 - 47 000 zł  (dębowe fronty)

Otrzymałam łącznie ok 9 ofert.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kilka miesięcy wszystko analizowałam.


A może kuchnia używana?


Miałam też pomysł, żeby kupić używaną dębową kuchnię z Niemiec lub UK i odrestaurować.

Koszty wyglądałyby następująco:
Kuchnia dębowa stylowa z Niemiec od Polskiego pośrednika:  4000 - 6000 zł
Szlifowanie i lakierowanie na inny kolor: 2000 - 3000 zł
Przeróbki, montaż :  2000 - 3000 zł

Więc całość 8000 - 12 000 zł

 "...UWAGA OSZUST.."

Postanowiłam dać jeszcze jedną szansę wykonawcom i zamieściłam zlecenie na portalu oferia.pl


Który teraz wiem, że miał się zapewne zwać oferma.pl  bo już któryś raz z kolei przekonałam się, że ogłaszają się tam w większośći ofermy, które nie mają zleceń z polecenia, czyli nie są dobrzy w tym co robią, albo naciągacze i oszuści, jak się niestety okazało w moim przypadku.

Napisało do mnie kilku wykonawców, w tym jeden którego email to była prawdziwa narcystyczna epopeja. Aż muszę zacytować fragment, który okazał się zupełnym przeciwieństwem rzeczywistości:

"...Poza wiedzą, doświadczeniem i profesjonalizmem oferuję dodatkowo i gwarantuję:
- całkowity spokój inwestora aż do końca realizacji, żadnych stresów niestety oferowanych
    zbyt często jako "pakiet dodatkowy" przez innych wykonawców.
- wszystko co tylko możliwe jest przygotowywane w "fabryce)
- wszelkie prace u klienta wykonywane z pełną dbałością o już wykończone wnętrza
   nie ma mowy o brudnych ścianach, porysowanych podłogach czy innych "niespodziankach"
- okucia i mechanizmy głównie firmy Blum, inne tylko renomowanych firm - uzupełniająco
- jakość tylko najwyższa - żadnych oszczędności na materiałach czy zbędnego pośpiechu
- wartością dodaną do powyższych są atrakcyjne ceny - dzięki rozsądnemu zarządzaniu kosztami...."

Nie przepadam za takim przemądrzałymi gadułami, uważam, że specjalista powinien być treściwy, ale w przypadku tego gościa zachęciła mnie nie tylko cena (15000 zł za kuchnię z frontami dębowymi bez blatów) ale również jego lokalizacja (mieszkał 2 km ode mnie).
Dodatkowo przysłał mi mnóstwo "swoich" realizacji, dane co i gdzie robił.
Podczas rozmowy tel rzucał terminami meblowymi, które tylko potwierdzały moje przekonanie, że zna się na rzeczy.

I wtedy ja głupia , naiwna pomyślałam...SUPER! Facet nie dość że mieszka obok, będę mogła doglądać jego pracę i wszystko konsultować osobiście, jest niedrogi, to jeszcze po gadce słychać , że zna się na rzeczy więc zrobi mi kuchnię dokładnie  taką, jaką sobie wymarzyłam.

Jak się domyślacie trafiłam na oszusta :(

Zauroczona opowieściami i faktem że to niemal sąsiad...do tej pory nie mogę sobie darować, że nie przyszło mi do głowy, żeby:
  • sprawdzić jego referencje, 
  • zadzwonić chociaż w jedno miejsce gdzie rzekomo wykonywał meble, 
  • zgooglować go !!!! 
I to by wystarczyło! Na pierwszym miejscu w wyszukiwarce google po wpisaniu jego imienia i nazwiska pokazywały się wpisy pokrzywdzonych osób..wpisy sięgają 2008 roku! Pierwsze słowo w w pierwszym akapicie na samej górze "OSZUST"

W dużym skróci opiszę co się działo przez kolejny rok od pierwszego kontaktu z tym człowiekiem, ponieważ szczegółowy opis trafił już do odpowiednich organów i zupełnie nie mam siły wdawać się po raz kolejny w szczegóły.




Podsumowując założenia umowy
  • Meble kuchenne z frontami dębowymi
  • Umowa podpisana 27 maja 2017
  • Kuchnia miała zostać zamontowana do 30 tego lipca 2017
  • Cena końcowa za kuchnię (korpusy, fronty okucia szuflady) wraz z montażem 14 700 pln
  • Do dwóch tygodni od podpisania umowy miałam otrzymać wizualizację
  • Płatność podzielona na 3 transze:
    1. 5900 w dniu podpisania umowy
    2. 5900 w dniu dostarczenia wszystkich elementów zabudowy wraz z okuciami
    3. 2900 po zamontowaniu kuchni wraz z frontami

Stolarz bardzo nalegał, żeby przyjechać do nas na podpisanie umowy. Stało się jednak inaczej - pojechałam do niego. Podczas podpisania umowy wpłaciłam pierwszą transzę 5900 zł.
Co prawda zwrócił moją uwagę fakt, że nie widzę nigdzie warsztatu stolarskiego - dom stolarza to raczej piękna willa z wielkim podjazdem. Pewnie ma zakład gdzieś za domem...pomyślałam  i zadowolona wróciłam do domu. W oczekiwaniu na obiecany projekt.
Mijały tygodnie. Wcale nie naciskałam stolarza ponieważ sami byliśmy mocno zaabsorbowani budową..
Napisałam jednak 2 maile i sms z pytaniem o obiecaną wizualizację. W końcu ją podesłał oczywiście z dużym opóźnieniem.
Kolejne tygodnie mijały , my zajęci domem. W końcu odezwałam się do niego w połowie lipca "jak idą prace z moją kuchnią i na jakim jest etapie".
Cisza.
Następnie telefony...nie odbieranie... telefon z numeru męża- odebrał. Przepraszał, mówił, że jest strasznie zajęty poprzednim projektem i ma poślizg, ale jednocześnie uświadamiał mnie jak to w zasadzie dobrze dla nas, bo przecież w domu trwają w dalszym ciągu prace wykończeniowe i meble mogłyby się zakurzyć...

To było dziwne.. dawałam się nabrać do tej pory..ale kiedy mija termin realizacji a ja słyszę, że facet nawet nie rozpoczął prac nad moją kuchnią tłumacząc, że nie chce żeby się zakurzyły..

I wtedy dopiero wpisałam jego imię i nazwisko w wyszukiwarkę google...

Po wejściu w pierwszy wpis zatytułowany "Uwaga oszust Artur P" zamurowało mnie...mąż pytał:
"co jest Karola? ..hej co jest?.."
A ja czytałam i chciałam sobie strzelić w głowę.

Od 2008 roku facet ma podobny schemat działania:  pobiera zaliczki i nie wykonuje mebli. Nie znika...wręcz przeciwnie: utrzymuje sporadyczny kontakt..przeprasza za poślizg..robi tak, żeby nie można było oskarżyć go  o oszustwo.
Trwa to tak długo, aż ludzie tracą nerwy, wiedzą że dla kilku tys nie warto zakładać sprawy cywilnej bo i tak pewnie nic nie ugrają (komornik komornikiem, może ściągać dług wiele lat) więc poddają się tracą pierwszą transzę a pseudo stolarz już urabia kolejne naiwne osoby.

Stolarz nie odbierał tel.. napisaliśmy mu sms, że wiemy o jego "działalności" i mu nie odpuścimy.

Dopiero za kilka dni skontaktował się z mężem i zaczął go "urabiać". Mój mąż jest jeszcze bardziej  ufny niż ja, więc nie było trudno:
trochę łez..postawa załamanego nerwowo , finansowo i przepracowanego człowieka...przeprosiny.
Wyjaśniał, że te wpisy w Internecie to dawna przeszłość i z nawału pracy zdarzyło mu się "kilka" poślizgnięć i są to oczerniające wpisy złych ludzi, którzy chcą go zniszczyć , a on do tej pory musi sobie radzić, zarabiać mimo to a przy tym non stop pisać do moderatorów o usuwanie tego typu wpisów...

Cyrk trwał kolejne 2 mce. Nastał wrzesień. Kuchni jak nie było tak nie ma.. a my wprowadziliśmy się do nowego domu.

Telefony, sms..odwiedzanie go w domu... (oczywiście nie otwierał)

W końcu udało się z nim skontaktować i powiedział, że nasze korpusy są już gotowe i ich producent dostarczy  je lada dzień, ale że musimy zapłacić drugą transzę, bo on nie ma z czego im zapłacić.

Słusznie potraktowaliśmy to jako formę szantażu...ale nie widzieliśmy już wyjścia. Zaproponował że zamieni transze i w związku z opóźnieniem zamiast 6000 zapłacimy teraz. 3000 .

Czyli daliśmy mu już 6000 zl i albo to tracimy bezpowrotnie, albo dajemy dodatkowe 3000 zł  i mamy chociaż korpusy...a jak będą korpusy to jest szansa że zrobi nam fronty...

Bo długich naradach postanowiliśmy zapłacić mu kolejną transzą, oczywiście dopiero jak zobaczymy transport z korpusami i okuciami.
Transport nadjechał. Korpusy z najzwyklejszej płyty mdf... puste skrzynki, kilka okuć blum...towar warty nie więcej niż 1000 zł.


Wtedy przynajmniej mogliśmy kupić sobie blat, zamontować sprzęty agd i jako tako korzystać z kuchni.

Kolejne miesiące upływały na naciskaniu stolarza żeby zamontował nam w końcu dębowe fronty. Umawiał się z nami ponad miesiąc, za każdym razem w dniu umówionej wizyty montażu zmieniając termin na "za tydzień"  i tak w końcu pojawił się w połowie listopada.

Niestety nie miał frontów...miał ramki do frontów...  "fronty jeszcze nie są gotowe, bo to będzie dopiero drugi etap...ale teraz zamontują ramki".

Nie będę się rozpisywać jak wyglądało spotkanie: tak w skrócie..mąż chciał go rozszarpać.. a stolarz stał tak spokojnie z tą swoją przepraszającą miną..sprawiając wrażenie, jakby takie sytuacje były dla niego chlebem powszednim.

I tutaj okazało się, że owe ramki były z najzwyklejszej sosny. "stolarz" starał mi się wmówić, że sosna jest lepszym materiałem niż dąb, bo jest bardziej plastyczna ( ale tupet! ).

Następnie przyznał się, że nie potrafi robić zabudowy kuchennej...ale z frontami sobie poradzi. Twierdził, że kupił już materiał (sosnę) na fronty i za kilka dni będą gotowe do montażu.
Wiem...miał być dąb..ale już wtedy wiedzieliśmy że te facet nie zrobi nam kuchni do końca bo najzwyczajniej w świecie nie potrafi.. miał nadzieję, że mu odpuścimy po drugiej transzy , podamy może do sądu. Podkreślił, że nie ma żadnych pieniędzy i nawet jak go podamy do sądu to i tak on nie będzie miał z czego oddać.
Dębu też nie kupi bo nie ma pieniędzy..
Mąż powiedział, że mu nie odpuści i przypilnuje, żeby zrobił nam kuchnię, nawet jak ma być z sosny.

To mu się chyba nie spodobało. Ale zamontował nieszczęsne ramki.

Był tak niezadowolony, że musi jednak montować ramki, że ubrudził nam klejem montażowym: korpusy a także podłogę. Ramki przykleił krzywo.


Kolejne półtora miesiąca (nie jak obiecał kilka dni)  trwało "robienie" frontów.
I oto 29.12.2017 przywiózł kilka z nich..gotowych do montażu.

Nie było wątpliwości: człowiek ten nie miał pojęcia jak robi się meble kuchenne , nigdy ich nie robił, albo robił pod wpływem środków odurzających. Fronty nosiły ponadto tyle uszkodzeń, że wyglądało to na celowe poniszczenie.

Poniżej lista co było nie tak:




-        uszkodzenia mechaniczne poszczególnych elementów kuchni wynikające z błędów technologicznych w ich wykonaniu i montażu
-        użycie surowych nieheblowanych desek do wykonania zabudowy (tyły szuflad)
-        brak zwieńczeń i gzymsów szafek
-        brak zabudowy podszafkowej przy szafkach wiszących
-        brak wykończenia szafek wiszących – niezabezpieczone powierzchnie płyt MDF
-        szafki boczne w stosunku do okapu zamontowane zostały na innej wysokości niż szafka okapu
-        brak listew przypodłogowych
-        zamontowanie w szafkach niewspółmiernie małych frontów w stosunku do obudów (szpary za każdej  strony do 1 cm, nierówne)
-        zamontowane w szafkach fronty i listwy stanowiące ramy frontów są krzywe względem siebie (różnice szpar na jednej szafce potrafią dochodzić do 8 mm  na jednej krawędzi)
-        część szafek nosi widoczne uszkodzenia (uszczerbienia) powstałe już przed lakierowaniem (widać próby zamaskowania ich lakierem)
-        nieprofesjonalnie i krzywo wykonane listwy imitujące frezy (brak kątów prostych)
-        zamiast ustalonych ustnie frezów przyklejone listwy ozdobne mające jedynie imitować frezy
-        brak frezów i wykończeń na części szafek
-        na zamontowanych w szufladach prowadnicach umieszczono półki stanowiąca namiastki szuflad, jednakże półki te są niedopasowane wymiarowo do rozmiaru szafek i prowadnic
-        ogólnie bardzo niska, nieprofesjonalna jakość wykończenia – widoczne purchle, spękania nierówności lakieru 
-        widoczne , nie dające się bezinwazyjnie usunąć wypływy kleju montażowego na korpusach szafek oraz ramach frontów a także nie dające się bezinwazyjnie usunąć plamy kleju montażowego na marmurowej posadzce w kuchni
-        krzywo przyklejone listwy stanowiące ramy frontów


A tutaj kilka "pięknych" fotek:












To jest jedynie namiastka.

Poprosiliśmy innego stolarza, żeby obejrzał kuchnię i powiedział jak można ją uratować.

Niestety nie da się jej uratować.. wycieki kleju montażowego na korpusy są tak obfite, że nie da się ich bezinwazyjnie usunąć. Samo usuwanie ramek, uszkodzi płytę mdf. Fronty można co prawda zamontować nowe i mieć zniszczone korpusy, albo wszystko od nowa.
Nowy stolarz potwierdził , że trafiliśmy na kogoś kto raczej nie robił nigdy mebli.
Ale nie rozumiał aż tak niechlujnego montażu.

Sprawa została zgłoszona do odpowiednich organów..ponieważ Artur P  w dalszym ciągu ogłasza się na oferii i poluje na naiwniaków.

Mam nadzieję, że już niebawem podzielę się z Wami nową kuchnią...bo na tą nie mogę już patrzeć.

Budując dom, nawet metodą mocno gospodarczą, nie jesteśmy w stanie uniknąć współpracy z wykonawcami poszczególnych etapów, mebli, instalacji...

Podczas budowy mojego domu z bali współpracowałam z wieloma wykonawcami, jedni byli lepsi, inni gorsi. Akurat w przypadku kuchni trafiłam na oszusta. Straciłam 9 000 zl

Mogło być gorzej ...

Ranking moich wykonawców :)


wykonawca ocena 1-6
architekt  3
fundamenty pierwszy  1
fundamenty drugi wyk. 5
producent domu z bali 6
instalacje hydrauliczne 5
instalacje elektryczne 6
wylewki 6
koparka 6
producent okien 3
pokrycie dachu 6
drzwi wewnętrzne 6
ścianki działowe 3
podłogi  3
kuchnia 0 !


średnia 4,21


Moje przemyślenia....

Strata 9000 zł przy tak kosztownej inwestycji nie napawa mnie wielkim smutkiem aczkolwiek nauczona tym doświadczeniem, już nigdy nie będę współpracować z żadnym wykonawcą, na temat którego nie znam pozytywnej, wiarygodnej opinii.

A najlepiej szukać z polecenia.. uważam, że jeżeli zgłasza się do nas osobiście właściel firmy która świadczy usługi i je oferuje, powinno nam się zapalić czerwone światło..bo czy dobry specjalista ma czas na siedzenie na FB, Oferii itp...żeby wyszukiwać potencjalnych klientów  i reklamowac swoje usługi?

Do tej pory uważałam, że warto dawać szansę tym młodym, dopiero wchodzącym na rynek, przecież muszą gdzieś zdobyć referencje..ale teraz ....chrzanić to.



Komentarze

  1. Szanowna Pani nie ma jak to hejtować wszystkich mających inny gust niż Pani i popełniających mniejsze lub większe błędy w aranżacji wnętrz a następnie spośród ofert w przedziale 14000 - 47000 po wielu miesiącach analiz wybrać najtańszą i dziwić się że nie spełniła Pani oczekiwań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżby pan Artur to pisał? Przecież tu nie chodzi o kwestię gustu a o niedbałość wykonania, oszustwo (umawiali się na frontu dębowe a nie sosnowe) i ogromne opóźnienia= nieterminowość!

      Usuń
    2. A jak Pani myśli skąd się takie rzeczy biorą? Czy kogoś zastanowiło dlaczego jest taka duża rozbieżność w cenie? Kryterium wyboru opierające się tylko i wyłącznie na najniższej cenie zawsze się mści, czy to kupując meble czy samochód czy szynkę w markecie. Owszem nie ulega wątpliwości że niezależnie od ceny ma być zrobione zgodnie z umową, ale wcale mnie to nie dziwi że najtańszy wykonawca na rynku to spartaczył. Jego siłą przebicia nie jest reklama "z polecenia" tylko najniższa cena na którą łapie naiwniaków. Zawsze należy być podejrzliwym jeśli rozbieżności w wycenach są zbyt duże! Trzeba ustalić co jest tego powodem a później podejmować decyzję!

      Usuń
    3. Szanowny Panie Anonimowy...nie wiem gdzie dopatrzył się Pan hejtu w moim poście. Zostałam jawnie naciągnięta i oszukana... i że niby ja kogoś hejtuję ? :) Cena 15 000 zł za meble kuchenne z mdf z debowymi frontami to dla Pana mało? Jezeli jest Pan wykonawcom..zapewne tak. Ja mam natomiast wiedzę jakie są koszty wykonania takiej kuchni i bardzo nie lubię przepłacać. Ale tu się zgodzę...że wybierając najtańszą ofertę (chociaż ta nie była najtańsza) trzeba liczyć się z ryzykiem, że coś jest nie tak.. ale nie zawsze tanio oznacza - spartolone, na co dowodem jest mój dom: rozbieżność między ofertami na budowę domu z tych samych bali tego samego projektu jakie otrzymywałam to ok 250 000 - ok650 000 za ten sam stan wykonania i projekt. Wybrałam z niższego przedziału i jestem bardzo zadowolona. Podobnie było z pokryciem dachu... wybrałam najtańszą ofertę: i mam super dach, porządnie i terminowo wykonany. Po prostu przy kuchni trafiłam na nierzetelnego wykonawce, żeby nie mówić oszusta.. nie wiem, czy czytał Pan dokładnie wpis..bo "stolarz" który wykonywał kuchnię pisał mi co jest powodem niskich cen i ja w to uwierzyłam, bo sama wiem, że się da. Jak firma odpowiednio zarządza kosztami, niweluje je i pośredników, to może sobie pozwolić na niskie ceny końcowe a co za tym idzie konkurencyjność. Ale jak już wiemy.. ryzyko jest zawsze! I powiem Panu, że nie zawsze tylko ten kto oferuje najniższą cenę potrafi spartolić meble..

      Usuń
  2. Ja wysłałam mój projekt kuchni do ok 20 wykonawców i ceny wahały się od 13 tys do 97 tys!! Jest taki rozstrzał, że nie wiem na kogo się zdecydować :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodnie z wpisem Anominowego powinnaś wybrać kuchnię za 97 tys...bo skoro drogo to "pewniak" , tylko jak wtedy okaże się, że to pomyłka, to dopiero będziesz w d*** ;P A tak serio: ja teraz mądra po szkodzie: sprawdź opinie klientów zaczynając od tej najtańszej oferty. Jeżeli będziesz miała wiarygodne opinie o firmie która oferuje kuchnie za 17 tys i tez dobre o firmie która wycenia swoją pracę na 90 tys...to chyba oczywiste kogo wybrać.

      Usuń
  3. Niezależnie od ceny praca ma być wykonaną poprawnie. Chyba, że zaznaczasz u umowie, że będzie nie tylko z tanich paterialow ale i wykonaną krzywo, nie fachowo, będzie odrosną i termin realizacji to taki żarcik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie...klient nie narzuca ceny..skoro wykonawca oferuje jakąś kwotę i zobowiązuje się w umowie za nią wykonać meble w określonym terminie to o czym tu dyskutować?

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak się mieszka w domu z bali - relacja po 1,5 roku mieszkania

Jak szukałam wykonawcy domu z bali